top of page
maszyna do pisania
IMG-20250721-WA0007.jpg

O mnie

 

Mam na imię Kasia. Znajomi wołają na mnie Kacha, Kazik, Kasik. Piszą do mnie Kasiq. Była szefowa czasami wołała Kaśka (o zgrozo!) lub Katharina. Jest też taka Osobistość, która nazywa mnie Małpą tudzież Małpiszonem (odgryzam się tym samym :-)). Ty możesz nazywać mnie jak chcesz, jedynie Katarzyną nie, bo nie znoszę.

Jestem jedną z tych osób, którym gęba nigdy się nie zamyka. Zawsze mam coś do powiedzenia, a jak mam, to mówię. Szczerze i otwarcie, chociaż tego akurat w standardzie podczas narodzin nie otrzymałam. Wypracowałam z wiekiem i czasem. A jak już odkryłam, że umiem być przede wszystkim szczera i otwarta, to zaczęłam bardzo cenić te cechy u innych. Na palcach jednej ręki mogę policzyć takie momenty w moim życiu, gdy na serio nie wiedziałam, co mam powiedzieć i ile tego powiedzieć. Tak już mam, gadam i gadam i gadam.

Oprócz gadania mam jeszcze jedną przypadłość - piszę. Tego też w pakiecie mi na porodówce nie dali. To akurat pojawiło się nagle i niespodziewanie. Zawsze lubiłam bazgrać. Byłam jedną z nielicznych w szkole, którzy z miłą chęcią robili notatki. Ale „prawdziwe” pisanie w niczym nie przypominało szkolnych notatek. Początkowo było raczej moją terapią, sposobem na pozbycie się z głowy myśli, które przeszkadzają, zajmują niepotrzebnie miejsce, uwierają jak niewygodny but. I właśnie wtedy, kiedy nazbierało się ich tak dużo, że przelewały się w głowie, ktoś powiedział mi: „Ty to powinnaś o tym książkę napisać”.

Obracałam w głowie pomysł o własnej książce, rozważałam wszelkie „za” i „przeciw”, przywoływałam wspomnienia. W międzyczasie pojawiały się oczywiście wątpliwości, ale te akurat odganiałam od siebie zdecydowanym fuknięciem i machałam na nie tak, jak macha się na wstrętną, natrętną muchę. A kiedy się już oswoiłam z myślą, że przelanie na papier tego, co w głowie piszczy, jest dobrym pomysłem - usiadłam i napisałam.

 

Tekst, o którym mowa, pozwolił mi uporać się z przeszłością. Trudną i bolesną. Spojrzałam na przebytą, wyboistą drogę innymi oczami i zamknęłam za sobą drzwi, które dużo wcześniej powinnam była zamknąć. O tym jednak opowiem Ci innym razem :-)

Potem pojawił się pomysł rozwinięcia mojego książkowego bloga. Kiedy ten zaczął działać lepiej niż jego poprzednik, na mojej drodze stanęła pisarka, która zachęciła do wzięcia udziału w pisarskim konkursie. Wyzwanie podjęłam, napisałam i - ku mojemu zaskoczeniu! - znalazłam swoje nazwisko na liście finalistów. Potem poszło już z górki. Wpadłam w pisarską lawinę i utwierdziłam w przekonaniu, że właśnie pisanie jest tym, co chcę w życiu robić. To mnie cieszy, uspokaja, bawi. To sprawia, że się uśmiecham, relaksuję, ładuję baterie.

Przy okazji pisania przekonałam się, że w życiu osiągnąć można dosłownie wszystko, czego się tylko pragnie. Trzeba tylko chcieć i uwierzyć w swoje możliwości. Jestem chodzącym dowodem na to, że wiara w siebie działa cuda i góry przenosi.

Autorską stronę zdecydowałam się otworzyć dopiero kilka chwil po tym, kiedy światło dzienne ujrzała antologia „Oblicza śmierci” z dwoma moimi opowiadaniami. Uznałam, że nadszedł czas, aby pisać więcej i wszystko, co mi w duszy i głowie gra, umieszczać właśnie tutaj. Potem, na kilka lat, porwało mnie życie, co skutkowało zamknięciem strony. Od samego początku odczuwałam z tego powodu smutek, bo nie pisząc i nie  publikując nie jestem sobą. Teraz, po bardzo długiej przerwie, z międzyczasie wydaną książką, kilkoma innymi w przygotowaniu, postanowiłam wrócić do sieci.

Co znajdziesz na mojej stronie? Przede wszystkim moje opowiadania, „kawałki” powieści - tych już napisanych, jak i tych, które dopiero się napiszą. Pojawią się również moje przemyślenia, a tych jest sporo :-) Dzisiaj wiem już, jak bardzo pomocne bywa oczyszczanie głowy z myśli, które zalęgają się w niej i nie chcą wyjść poprzez przelewanie na „papier”. 

Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie i kiedy odwiedzisz mnie raz, zostaniesz na dłużej.

Do napisania,

Kasia!

bottom of page